po obu stronach sceny, a Północny biegał, podskakiwał i z wypiekami na twarzy zadawał pytania, wcale nie oczekując odpowiedzi. Reality szoł! Dalej, dalej, po kolei. Ciało, ciało, noga, noga, ręka, cipa, cycki... Instynkt, narząd, organ, przyrząd. Człowiek jako wór organów! Człowiek - skrzynka części zamiennych nowoczesnych demiurgów, multimedialnych szamanów, którzy w radosnym spazmie powołują chromy świat fragmentu! Na początku już nie Bóg, nie siedem dni stworzenia. Na początku jest kawałek mięsa, ciała, skóry, błyskawicznie pochłaniany w elektronicznej źrenicy. I co? Siedzi sobie teraz Zygmunt w kinie, starym, dobrym kinie i ogląda nową Seksmisję - wcale nie komedię, tragifarsę. A może Zygmunt wpycha ryj