których myślę i o których myśleć nie mam odwagi. Rzeczy nowe, niespodziewane. Radosne, przykre, uskrzydlające i obezwładniające.<br> Na razie siedzę jeszcze w kokpicie ubrany w okulary słoneczne jako jedyne odzienie "dla nieprzyzwoitości". Gorąco. Czuję powiew i smak oceanicznego wiatru dmącego od Farallone Islands, czuję pieczenie słońca, wsłuchuję się w lekkie, radujące się serce, furkotanie pełnych wiatru żagli. Wciąż jeszcze płynę.<br> Przed dziobem, poganiane prędkością jachtu, suną delfiny. Przy burcie uparcie trzyma się małe stadko pasiastych ryb - czujne towarzyszki "Nord", gotowe w każdej chwili rzucić się do ucieczki, by potem, gdy głębinowa burza przeminie, powrócić nieodmiennie do boku swej starszej plastikowej siostry