się do niej z tak wzruszającą czułością, że nie spostrzegał znajomych i nie odpowiadał na ich ukłony <page nr=73>.<br>Romek powoli zdobywał grunt pod nogami. O przeobrażeniach, jakim ulegał, nie myślał wcale, jak nie myśli się o procesie przemiany powietrza w płucach. Praca w restauracji ma pewną przykrą właściwość. Wiadomo, że człowiek raduje się widokiem dokonanej pracy, pragnie utrwalić to, co stworzył własnymi rękami. A tu, w "Pacyfiku", za dnia nakrywano stoły, budowano piramidy z serwet, ustawiano klosze z kwiatami, a potem przychodzili goście i burzyli to wszystko - zostawały pieniądze w kieszeni, dym pod sufitem i trochę śmieci na podłodze. Przykrość tę Romek