Typ tekstu: Książka
Autor: Kostyrko Hanna
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1928
dudnią kroki batalionów pruskiego króla, że szpiedzy chytrego Fryderyka kręcą się po mieście, że lada chwila ze skłębionych chmur może uderzyć grom. Ciszę, jaka zaległa na Długiej i Długim Targu, przerwał nagle czyjś głos:
- Patrzcie! Patrzcie na lwy! Oba zwróciły głowy w jedną stronę. Pomylił się nasz mistrz.
Podnieśli głowy rajcy, mieszczanie i żołnierze. Oba lwy patrzyły ku Złotej Bramie.
- Co za błąd! - szepnął burmistrz.
W tejże jednak chwili na kamienne schody przedproża wdarł się jakiś stary kamieniarz w spłowiałym kaftanie.
- To nie błąd! - zawołał. - Czyż nie pojmujecie, co to ma znaczyć?
Odpowiedziało mu milczenie. Więc stary mówił dalej. W oczach
dudnią kroki batalionów pruskiego króla, że szpiedzy chytrego Fryderyka kręcą się po mieście, że lada chwila ze skłębionych chmur może uderzyć grom. Ciszę, jaka zaległa na Długiej i Długim Targu, przerwał nagle czyjś głos: <br>- Patrzcie! Patrzcie na lwy! Oba zwróciły głowy w jedną stronę. Pomylił się nasz mistrz. <br>Podnieśli głowy rajcy, mieszczanie i żołnierze. Oba lwy patrzyły ku Złotej Bramie. <br>- Co za błąd! - szepnął burmistrz. <br>W tejże jednak chwili na kamienne schody przedproża wdarł się jakiś stary kamieniarz w spłowiałym kaftanie. <br>- To nie błąd! - zawołał. - Czyż nie pojmujecie, co to ma znaczyć?<br>Odpowiedziało mu milczenie. Więc stary mówił dalej. W oczach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego