spisu telefonów. Postawili u dołu datę, podpisali się i wyszli, zamykając pokój.<br>Cała procedura powtórzyła się w pokoju Skowrońskiego: komandor wyjmował z szafki koszule, buty, garnitur, każdą sztukę garderoby, dziewczyna wpisywała do protokołu. Kapitan przeszukiwał szuflady. W nocnym stoliku natrafił na stos papierów. Przerzucił je pobieżnie. Mapa samochodowa Polski, jakieś rajdowe notatki, orbisowski <page nr= 148><br>kalendarzyk. Przekartkował go. Były tam jakieś zapiski, obliczenia, chyba kwoty pieniężne.<br>- Wpiszcie kalendarzyk - rzucił kapitan chowając go do kieszeni. - Lektura do poduszki - uśmiechnął się. Pogrzebał w głębi szuflady i wyciągnął jeszcze jeden papier. Był to blankiet telegraficzny, zmięty, później wygładzony. Przysiadł na łóżku i rozłożył telegram.<br>"Przyjeżdżam natychmiast