Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 10
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
to samo. Numer kodu, numer drugiego kodu, same tajemnice. Pisali my byle co, a jesce były i z tym trudności. Włącyli ogląd państwowy, a tam pon powiado, ze nima zodnych kłopotów, wszyscy ludzie rozumiom papiórki i wypełniajom z tak wielgą radością, jaze jemu pucioski sie rumieniom. Wszyscy scęsliwi, prawie na rajskiej polanie. Mój się zacon złościć, ze to pewnie ino ón jest uferma, bo syćka wiedzom jak. I takie rózne, same wiycie. Pote musioł iść do okulisty. Wygnali go, ze nimo skierowanio, ale on tam juz chodzi pore roków, nic z tego, przyjechoł do chałupy zły. Pote poseł na pocte, coby
to samo. Numer kodu, numer drugiego kodu, same tajemnice. Pisali my byle co, a jesce były i z tym trudności. Włącyli ogląd państwowy, a tam pon powiado, ze nima zodnych kłopotów, wszyscy ludzie rozumiom papiórki i wypełniajom z tak wielgą radością, jaze jemu pucioski sie rumieniom. Wszyscy scęsliwi, prawie na rajskiej polanie. Mój się zacon złościć, ze to pewnie ino ón jest uferma, bo syćka wiedzom jak. I takie rózne, same wiycie. Pote musioł iść do okulisty. Wygnali go, ze nimo skierowanio, ale on tam juz chodzi pore roków, nic z tego, przyjechoł do chałupy zły. Pote poseł na pocte, coby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego