w najlepsze, gdy owczarek podhalański zaczął cichutko warczeć i patrzeć w stronę drzwi. Pani Wood, która obudziła się, też usłyszała, że ktoś manipuluje przy zamku. W tym momencie jej pies, Kosor z Wyskówek, był już na czterech łapach, ogłaszając wszystkim, co się dzieje. Amator cudzego dobytku szybko się ulotnił. Następnego ranka hotelowi detektywi byli bardzo zainteresowani kolegą po fachu i jego zdolnościami, a szef kuchni hotelowej restauracji osobiście przyrządził Kosorowi wyśmienite śniadanie.<br><br>*<br><br>Wygląda na to, że Amerykański Klub Miłośników Owczarków Podhalańskich, który liczy jedynie około 80 członków, robi dobrą robotę: w ubiegłym roku jedno z najpoczytniejszych pism o psach w Ameryce