Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
się z dezaprobatą, wstał, zaczesał spływające deszczem włosy i podszedł do Zygmunta. Odczekał chwilę, po czym palcem zapukał w jego plecy. Drzeźniak odwrócił się machinalnie, lecz jednocześnie zachybotał i tracąc równowagę, zeskoczył na dach.
- Co jest? Zaraz, kto tu? - krzyknął, jakby wyrwany ze snu albo wprost przeciwnie, wpędzony w sen raptowny.
Zygmunt nic nie widział. Może to oczy wpatrzone w ognie błyskawic zaciągnęły się w końcu przeciwświetlną kataraktą, a może rzeczywiście zrobiło się tak ciemno, że oko wykol. Tak czy siak - przed Zygmuntem otwarła się czarna gardziel tunelu, na którego końcu dostrzegł białe światło. Nie widział nieznajomego, zniknął dach i deszcz
się z dezaprobatą, wstał, zaczesał spływające deszczem włosy i podszedł do Zygmunta. Odczekał chwilę, po czym palcem zapukał w jego plecy. Drzeźniak odwrócił się machinalnie, lecz jednocześnie zachybotał i tracąc równowagę, zeskoczył na dach.<br>- Co jest? Zaraz, kto tu? - krzyknął, jakby wyrwany ze snu albo wprost przeciwnie, wpędzony w sen raptowny.<br>Zygmunt nic nie widział. Może to oczy wpatrzone w ognie błyskawic zaciągnęły się w końcu przeciwświetlną kataraktą, a może rzeczywiście zrobiło się tak ciemno, że oko wykol. Tak czy siak - przed Zygmuntem otwarła się czarna gardziel tunelu, na którego końcu dostrzegł białe światło. Nie widział nieznajomego, zniknął dach i deszcz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego