która białogłowa". Biedaczek! On, który kochał ów brak stateczności! A poza tym, jeśli sądzić po literaturze staropolskiej za dużo tego braku stateczności nie było. Sam Morsztyn swoją zmysłowością i niestatecznością tak odbijał od konwencji przyjętej w literaturze tamtych lat, że do dziś patrzą na niego historycy naszej literatury, jak na raroga i za złe mu mają odmienność od przyjętego wzorca. Ale znów, jak wierzyć słowom, które mylą i które są smugą kłamstwa, na ogół nieświadomie wypowiedzianego, krzyżującego autentyczne, prawdziwe uczucia i myśli?<br>Prawdę powiedziawszy, sam pomysł wyrażania opinii o kobietach jest nierozumny, choć kto tego nie robił? Na ogół jednak mało