Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Liryka mojego życia
Lata powstania: 1921-1969
głosy,
Które witają, gdy pożegnać chcą,
A wkoło wrzosy, zeszłoroczne wrzosy
Całe pokryte rdzą.

Banalny pejzaż smuci twarz pobladłą,
Sączy się z nieba lazurowy czad.
Na mchu pożółkłym białe prześcieradło
Zakreśla cały świat.

Stoisz i milczysz wątłą swą żałobą,
Ale już dla mnie zdasz się garścią mgły,
Garścią obłoków, które razem z tobą
Płakać aż tutaj szły.

Zostaw samego mnie. I bądź szczęśliwa.
Słońce zachodzi, więc już idź, już idź!
Śmierć to jedyna liryka prawdziwa,
Dla której warto żyć.



ELEGIA ŚNIEŻNA
Dzwoń mi, dzwoń mi,
Dzwonku mosiężny,
Gońmy końmi
Kres niedosiężny.

Sanki suną
W śnieżnej bezbrzeży,
Srebrną łuną
Biel mi się śnieży
głosy,<br> Które witają, gdy pożegnać chcą,<br>A wkoło wrzosy, zeszłoroczne wrzosy<br> Całe pokryte rdzą.<br><br>Banalny pejzaż smuci twarz pobladłą,<br> Sączy się z nieba lazurowy czad.<br>Na mchu pożółkłym białe prześcieradło<br> Zakreśla cały świat.<br><br>Stoisz i milczysz wątłą swą żałobą,<br> Ale już dla mnie zdasz się garścią mgły,<br>Garścią obłoków, które razem z tobą<br> Płakać aż tutaj szły.<br><br>Zostaw samego mnie. I bądź szczęśliwa.<br> Słońce zachodzi, więc już idź, już idź!<br>Śmierć to jedyna liryka prawdziwa,<br> Dla której warto żyć.&lt;/&gt;<br><br><br><br>&lt;div sex="m"&gt;&lt;tit&gt;ELEGIA ŚNIEŻNA&lt;/&gt;<br>Dzwoń mi, dzwoń mi,<br> Dzwonku mosiężny,<br>Gońmy końmi<br> Kres niedosiężny.<br><br>Sanki suną<br> W śnieżnej bezbrzeży,<br>Srebrną łuną<br> Biel mi się śnieży
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego