wędrowcy siedzieli zatem i jedli, przyglądając się słońcu, opuszczającemu się coraz to niżej ku szczytom sosen. I dysputując. Reynevan rozgalopował się nieco, wychwalając normy etyczne, a ganiąc sowizdrzalstwo. Szarlej usadził go natychmiast.<br>- Nie przyjmuję - oświadczył, wypluwając skorupki niedokładnie obłupanego jajka - nauk moralnych od kogoś, kto zwykł pieprzyć cudze żony.<br>- Ile razy jeszcze - uniósł się Reynevan - każesz sobie powtarzać, że to nie to samo? Że nie ma porównania?<br>- Jest, Reinmarze, jest. <br>- Ciekawe.<br>Szarlej oparł chleb o brzuch i ukroił kolejną pajdę.<br>- Różni nas - zaczął po chwili z pełnymi ustami - jak łatwo zauważyć, doświadczenie i mądrość życiowa. Dlatego to, co ty robisz instynktownie, kierowany