zdarzyć, żeby pociąg spóźnił się ponad pół godziny, no, może godzinę w razie katastrofy albo klęsk naturalnych. Wprawdzie nie trzęsień ziemi ani wybuchów wulkanów, ale nie tylko w czasie srogich zim, nawet i podczas powodzi, mimo zerwanych mostów i podmytych torów, Polski Koleje Państwowe sprężyły się i pociągi kursowały prawie regularnie. A teraz co?<br>Zupełny bałagan i dezorganizacja z powodu zwykłego śniegu i mrozu. Jechałam pociągiem, nie żeby spóźnionym o kilka czy nawet kilkanaście godzin, ale wczorajszym i raz nawet przedwczorajszym. To ma być niemiecka organizacja? Oni sobie nie radzą, nie potrafią zachować cywilizacji, po prostu jak zwykłe dzikusy. Wszystko im