Typ tekstu: Książka
Autor: Kossak Zofia
Tytuł: Błogosławiona wina
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1958
rzeczywistą
przyczynę podniecenia. Chory nie przestawał się uśmiechać do tej krasy, co najpiękniejszą
bywa tuż przed przemianą, która ma ją zgasić. Dźwignął nawet zżółkłą drżącą
dłoń i pogładził ciemne warkocze szczebiotki. Ośmielony jej wesołym śmiechem
pan Moczydłowski, który z kolei podsłuchiwał również, wsunął się ostrożnie,
gotów w każdej chwili do rejterady w razie niezadowolenia pana.
- Co waść chcesz? - zapytał wojewoda z rezygnacją.
- Jakie łowy Wasza Dostojność każe przygotować dla gości?
- Łowy? - powtórzył przeciągle pan Sapieha, jak gdyby pierwszy raz słyszał to
słowo.
- Jużci że łowy! Pan marszałek koronny pierwszy myśliwy na cztery powiaty! Nie
pochwalim się przed nim naszą knieją? Tyle
rzeczywistą <br>przyczynę podniecenia. Chory nie przestawał się uśmiechać do tej krasy, co najpiękniejszą <br>bywa tuż przed przemianą, która ma ją zgasić. Dźwignął nawet zżółkłą drżącą <br>dłoń i pogładził ciemne warkocze szczebiotki. Ośmielony jej wesołym śmiechem <br>pan Moczydłowski, który z kolei podsłuchiwał również, wsunął się ostrożnie, <br>gotów w każdej chwili do rejterady w razie niezadowolenia pana.<br>- Co waść chcesz? - zapytał wojewoda z rezygnacją.<br>- Jakie łowy Wasza Dostojność każe przygotować dla gości?<br>- Łowy? - powtórzył przeciągle pan Sapieha, jak gdyby pierwszy raz słyszał to <br>słowo.<br>- Jużci że łowy! Pan marszałek koronny pierwszy myśliwy na cztery powiaty! Nie <br>pochwalim się przed nim naszą knieją? Tyle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego