Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
nam zabrakło piątego i zapraszaliśmy go do gry.
Po wyjściu matki usiadł, przysunął krzesło do mojego łóżka i powiedział poufnym tonem:
- Przyszedłem, żeby wyjawić panu całą prawdę. Do waszego klubu wcisnęli się szulerzy.
Wiadomość ta wydała mi się nieprawdopodobna, gdyż Podbiełło przyjmował u siebie tylko ludzi znanych albo z poważnej rekomendacji.
- Skąd pan to wie? - zapytałem.
- Stąd, że sam jestem szulerem. Ale tamci oszukali mnie przy podziale. Dlatego postanowiłem ich wsypać.
- Któż to są ci szulerzy? - zapytałem z niedowierzaniem.
- Rotmistrz i mecenas. Ani pierwszy nie jest rotmistrzem, ani drugi adwokatem. To tylko tak się mówi dla wzbudzenia zaufania. Trzeba panu wiedzieć
nam zabrakło piątego i zapraszaliśmy go do gry.<br>Po wyjściu matki usiadł, przysunął krzesło do mojego łóżka i powiedział poufnym tonem:<br>- Przyszedłem, żeby wyjawić panu całą prawdę. Do waszego klubu wcisnęli się szulerzy.<br>Wiadomość ta wydała mi się nieprawdopodobna, gdyż Podbiełło przyjmował u siebie tylko ludzi znanych albo z poważnej rekomendacji.<br>- Skąd pan to wie? - zapytałem.<br>- Stąd, że sam jestem szulerem. Ale tamci oszukali mnie przy podziale. Dlatego postanowiłem ich wsypać.<br>- Któż to są ci szulerzy? - zapytałem z niedowierzaniem.<br>- Rotmistrz i mecenas. Ani pierwszy nie jest rotmistrzem, ani drugi adwokatem. To tylko tak się mówi dla wzbudzenia zaufania. Trzeba panu wiedzieć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego