Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
nadzorcza powołała Wiktora Błądka, dobrego znajomego Zbrzyznego. Dla nikogo w KGHM nie było tajemnicą, że za zmianą stał przewodniczący.
Zbrzyzny przyznaje, że jego związek przyłożył rękę do odwołania profesora Speczika. Prezes stracił ich zaufanie, bo miał plany dalszej prywatyzacji KGHM, co zdaniem Zbrzyznego nie przyniosłoby spółce korzyści. Przyznaje też, że rekomendował na jego miejsce Wiktora Błądka. O Błądku mówi w samych superlatywach. Że nikt go nie okłamie, bo kopalnię zna od podszewki. Że jest twardy, bo w końcu ilu ludzi przeszło drogę od sztygara do prezesa. Że stanowi skuteczną barierę dla przywiezionych w teczce warszawiaków, którzy natychmiast próbują coś sprywatyzować. Ale
nadzorcza powołała Wiktora Błądka, dobrego znajomego Zbrzyznego. Dla nikogo w KGHM nie było tajemnicą, że za zmianą stał przewodniczący.<br>Zbrzyzny przyznaje, że jego związek przyłożył rękę do odwołania profesora Speczika. Prezes stracił ich zaufanie, bo miał plany dalszej prywatyzacji KGHM, co zdaniem Zbrzyznego nie przyniosłoby spółce korzyści. Przyznaje też, że rekomendował na jego miejsce Wiktora Błądka. O Błądku mówi w samych superlatywach. Że nikt go nie okłamie, bo kopalnię zna od podszewki. Że jest twardy, bo w końcu ilu ludzi przeszło drogę od sztygara do prezesa. Że stanowi skuteczną barierę dla przywiezionych w teczce warszawiaków, którzy natychmiast próbują coś sprywatyzować. Ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego