trapiące Zdziechowskiego - i neotomistyczną, która likwiduje podobne niepokoje przy pomocy badania ścisłości terminów i chętniej zajmuje się człowiekiem, niż bytem w ogóle. Ktoś może dopatrzyć się tutaj niekonsekwencji: bo jeżeli szczególną religijność Zdziechowskiego przypisuję przezwyciężonej już skłonności do mglistych a wielkich słów i minionemu bogoiskatielstwu, dlaczego powiadam, że ten typ religijności jest czymś wiecznym, szacownym, wyższym nawet niż kłopoty zadowolonych ze swojej inteligencji tomistów? <br><br> Czym innym jednak są pewne stałe elementy ludzkiej natury, a czym innym sposoby ich wypowiedzi, narzucone przez epokę. Historyczny czas wnosi i zmienia wiele pierwiastków, niemniej nie wszystko, jak sądzę, jest jego wytworem. Na przykład "poszukiwanie absolutu