Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
wzdychał z ulgą, jakby nie mógł się doczekać, niecierpliwy i
podniecony.
Denerwował się, jeśli trochę zaspałem, i spozierał z milczącym
wyrzutem.
Dosłownie nic o nim nie wiedziałem, ani o jego zawodzie, pracy, rodzinie, ani
o jego chorobie.
Myśmy prawie nie rozmawiali, myśmy śpiewali.
I nigdy nic miałkiego, wyłącznie wielki kościelny repertuar.
Znał więcej pobożnych pieśni ode mnie i znał je znacznie lepiej, całe girlandy
nie kończących się zwrotek, ale czuło się, że nie jest
żadnym biskupem, księdzem czy organistą, że zna je wyłącznie z
potrzeby serca.
Spostrzegłszy, że się gubię, zawsze przerywał i zaczynaliśmy nową
piękną pieśń, natomiast każda osoba duchowna
wzdychał z ulgą, jakby nie mógł się doczekać, niecierpliwy i<br>podniecony.<br> Denerwował się, jeśli trochę zaspałem, i spozierał z milczącym<br>wyrzutem.<br> Dosłownie nic o nim nie wiedziałem, ani o jego zawodzie, pracy, rodzinie, ani <br>o jego chorobie.<br> Myśmy prawie nie rozmawiali, myśmy śpiewali.<br> I nigdy nic miałkiego, wyłącznie wielki kościelny repertuar.<br> Znał więcej pobożnych pieśni ode mnie i znał je znacznie lepiej, całe girlandy <br>nie kończących się zwrotek, ale czuło się, że nie jest<br>żadnym biskupem, księdzem czy organistą, że zna je wyłącznie z<br>potrzeby serca.<br> Spostrzegłszy, że się gubię, zawsze przerywał i zaczynaliśmy nową<br>piękną pieśń, natomiast każda osoba duchowna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego