Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
Skończywszy, Kosiorek zaczął się trząść na swoim fotelu, ale spojrzawszy na rozmówcę ustał.
- No tak, to jeszcze sprzed likwidacji - usprawiedliwiał się żarliwie i zamilkł jak artysta, który przyjmując krytykę czeka teraz na występ prawdziwego wirtuoza. Ale pan Tadzio milczał, krzywo jakoś uśmiechnięty. Kosiorek, obrażony, przystąpił do sprawy.

"Muszę go nauczyć respektu, to raz. Muszę silniej gimnastykować wolę, to dwa..." - powtarzał teraz jak przykazanie, kręcąc się bezsennie po swej mansardzie. Sytuacja jego nie była do pozazdroszczenia: pęcherz przyciskał, a on nie mógł zejść na dół i przedefilować przed zielonym stolikiem. Wiedział, że nie wytrzyma błagalnego wzroku wuja, który zastygnie ze wzniesioną dłonią
Skończywszy, Kosiorek zaczął się trząść na swoim fotelu, ale spojrzawszy na rozmówcę ustał.<br>- No tak, to jeszcze sprzed likwidacji - usprawiedliwiał się żarliwie i zamilkł jak artysta, który przyjmując krytykę czeka teraz na występ prawdziwego wirtuoza. Ale pan Tadzio milczał, krzywo jakoś uśmiechnięty. Kosiorek, obrażony, przystąpił do sprawy.<br>&lt;gap&gt;<br>"Muszę go nauczyć respektu, to raz. Muszę silniej gimnastykować wolę, to dwa..." - powtarzał teraz jak przykazanie, kręcąc się bezsennie po swej mansardzie. Sytuacja jego nie była do pozazdroszczenia: pęcherz przyciskał, a on nie mógł zejść na dół i przedefilować przed zielonym stolikiem. Wiedział, że nie wytrzyma błagalnego wzroku wuja, który zastygnie ze wzniesioną dłonią
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego