Miedzyń już nigdy - z tego, co wiem - się nie dźwignie, mimo różnych zmiennych kolei losu, jakie będą jego udziałem. Kiedy zajrzę tam po czterdziestu bez mała latach, zastanę brud i nędzę rolno-spółdzielczej gospodarki: rozkładające się trupy budynków, między którymi snuć się będą jakieś zszarzałe ludzkie postacie. Pasące się na resztkach sadu i ogrodu, stado owiec będzie najbrudniejszym, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się w życiu oglądać. Tamten Miedzyń mojego dzieciństwa zniknął z powierzchni ziemi - niepotrzebna już dekoracja, rozebrana, a właściwie zniszczona po odegraniu kolejnej odsłony sztuczki, którą opisuję. Zapamiętały w szczęściu mojego powrotu do Warszawy i zapatrzony w to, co mnie