Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 31
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
słowackie urządzały sobie na wodzie wspólne zabawy - opowiada Genowefa Grywalska.
Na początku lat 50. kontakty skończyły się. - Wojsko polskie szczelnie obsadziło granicę. Wzdłuż rzeki zaorano szeroki pas, gdzieś na 15 metrów, żeby widać było ślady butów - wspomina Marian Grywalski. - Jak kobiety szły na jarmark do Krościenka, to ich po drodze rewidowali, czy nie mają jakiegoś towaru przemycanego ze Słowacji.
- Moją mamę przyłapali kiedyś u kuzynki na Słowacji, to zabrali ją najpierw do Nowego Sącza, a potem przez trzy miesiące, raz w tygodniu musiała się meldować na posterunku w Czorsztynie - wtrąca pani Genowefa.

Sznurówki z przemytu

Przemycało się jednak zawsze. Za okupacji
słowackie urządzały sobie na wodzie wspólne zabawy - opowiada Genowefa Grywalska.<br>Na początku lat 50. kontakty skończyły się. - Wojsko polskie szczelnie obsadziło granicę. Wzdłuż rzeki zaorano szeroki pas, gdzieś na 15 metrów, żeby widać było ślady butów - wspomina Marian Grywalski. - Jak kobiety szły na jarmark do Krościenka, to ich po drodze rewidowali, czy nie mają jakiegoś towaru przemycanego ze Słowacji.<br>- Moją mamę przyłapali kiedyś u kuzynki na Słowacji, to zabrali ją najpierw do Nowego Sącza, a potem przez trzy miesiące, raz w tygodniu musiała się meldować na posterunku w Czorsztynie - wtrąca pani Genowefa.<br><br>&lt;tit&gt;Sznurówki z przemytu&lt;/&gt;<br><br>Przemycało się jednak zawsze. Za okupacji
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego