Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
rozglądać. Skromne, typowo mieszczańskie umeblowanie wskazywało, że pokój służył za jadalnię. Ale pod jedną ścianą stał z nie uprzątniętą jeszcze pościelą tapczan, w kącie zwykły stół do pracy i etażerka z książkami.
Kotowicz wywołał życzliwy półuśmiech na swojej wspaniałej, choć trochę przybladłej twarzy:
- Więc tutaj pan, że się tak wyrażę, rezyduje?
- Tak. Niestety. Mamy, jak pan widzi, bardzo ciasne mieszkanie.
- Wiem, wiem - skinął głową Kotowicz. - Wspominał mi kiedyś Janusz. To bardzo przykre. Ile pokoi, jeśli można być niedyskretnym.
- Dwa.
- O, to okropne! I osób? - Teraz sześć.
- To straszne - oburzył się Kotowicz - żeby taki człowiek jak pański ojciec, zasłużony profesor, uczony... niewiarygodne
rozglądać. Skromne, typowo mieszczańskie umeblowanie wskazywało, że pokój służył za jadalnię. Ale pod jedną ścianą stał z nie uprzątniętą jeszcze pościelą tapczan, w kącie zwykły stół do pracy i etażerka z książkami.<br>Kotowicz wywołał życzliwy półuśmiech na swojej wspaniałej, choć trochę przybladłej twarzy:<br>- Więc tutaj pan, że się tak wyrażę, rezyduje?<br>- Tak. Niestety. Mamy, jak pan widzi, bardzo ciasne mieszkanie.<br>- Wiem, wiem - skinął głową Kotowicz. - Wspominał mi kiedyś Janusz. To bardzo przykre. Ile pokoi, jeśli można być niedyskretnym.<br>- Dwa.<br>- O, to okropne! I osób? - Teraz sześć.<br>- To straszne - oburzył się Kotowicz - żeby taki człowiek jak pański ojciec, zasłużony profesor, uczony... niewiarygodne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego