do wojska nie czując (nawet jako dziecko bawiłem się wojskiem, i to dość krótko, gdy dorastający brat oddał mi swoją bogatą kolekcję tekturowych i ołowianych żołnierzy), mimo to stawałem już dwukrotnie przed komisją na ochotnika. Chciałem zawczasu wykorzystać na odbycie swej obywatelskiej powinności czas, z którym nie bardzo wiedziałem, co robić, a przy okazji mieć wpływ na wybór broni. Bo jeżeli już, to przynajmniej odbyć tą pańszczyznę w kawalerii. Ale za każdym razem dostawałem kategorię B: odroczenie ze względu na niedowagę. Tym razem, po raz pierwszy, otrzymałem urzędowe wezwanie, jako już dorosły, dwudziestojednoletni bez mała młodzieniec. <br> Podróż do Warszawy wypadła mi