idzie w dobrym kierunku? Zbliżamy się w istocie do tego widza średniego, którego zawsze szanowaliśmy i chcieliśmy go pozyskać?<br>- I co, uwierzą państwo, że właściciel sklepu przy mojej ulicy, który śmieje się głośno ze staruszek-klientek ledwie zamkną się za nimi drzwi jest ucieleśnieniem utopijnego marzenia artystów - z czcigodnym, mickiewiczowskim rodowodem - o wrażliwym, dobrym choć prostym człowieku?<br>- Nie wiem. Nie wiem, jak się w tym odnaleźć.<br>Warszawa, listopad 1992.</></><br><br><div sex="f" type="story"><br>((...))<br><br><tit>Byłam gwiazdą</><br><br>Zaczynam się do tego pisania przyzwyczajać i coraz częściej mam ochotę zwierzać się, pisać o gosposi, o pietruszce, o zwykłych sprawach, a tu przecież muszę udowadniać, że jestem "gwiazdą". Że