samego zjawiska cierpienia i śmierci. Nie, to nie jest zobojętnienie. Skłonny jestem raczej przypuszczać, że gdyby lekarz czy pielęgniarka tam zatrudnieni przeżywali głęboko zgon każdego pacjenta, to szybko doszłoby do załamania i zabrakłoby im rozwagi i opanowania, jakie nieodzowne są dla właściwej diagnozy czy prawidłowego leczenia.<br> Już choćby telefoniczne informowanie rodzin nie jest proste. Powiada doktor Harley Williams:<br> - Chirurgowi znacznie łatwiej przychodzi amputacja kończyny pacjenta niż przekonanie go, że operacja ta jest niezbędna. Ten, kto musiał kiedyś wyjaśnić matce przyczyny zgonu jej dziecka, ten, kto oznajmić musiał młodemu człowiekowi straszną nowinę, że musi nauczyć się alfabetu Braille'a, ten, kto powiadomił młodą