Może czas byłoby powiedzieć malarzom grzęznącym w gęstwinie dumnych<br>frazesów, że oni są niczym, że w rzadkim i najlepszym wypadku są<br>sługami prawd wiecznych, o których sami wiedzą tak niewiele. Po<br>teocentryzmie średniowiecznym, gdzie malarz żył i pracował tak samo<br>skromnie jak dzisiaj szewc zelujący buty za szybą na rogu ulicy, po<br>dzisiejszym ubóstwie artysty, wielkiego kapłana wielkiej religii ku<br>czci człowieka przez duże C, jest może czas zdegradować go z tej<br>fałszywej wielkości fałszywego boga.<br> Wbrew pozorom: reklamie i sukcesom pieniężnym, o które nigdy nie<br>zabiegał "ograniczony" Buffet, to struga świeżej krwi, to znowu sztuka<br>o życie zahaczona, to