Jerzy Duński, Montreal</></><br><br><tit>Wulgaryzmy na języku</><br><br><div type="letter"><br><br><gap> W dobie informacyjnego i kulturowego chaosu trzeba wyraźnie określić, co w mowie jest dopuszczalne, a co nie. Językowy relatywizm rodzi groźne konsekwencje, o których autor Raportu Sławomir Mizerski napisał ["Polskie przekleństwo", POLITYKA 46]. "Klną pracujący i bezrobotni, zdrowi i renciści, inteligenci, gwiazdy pop, hutnicy, rolnicy, dziennikarze <gap> Klnie 86 proc. mężczyzn i 64 proc. kobiet".<br><br>Używanie wulgaryzmów w mowie i piśmie jest naruszeniem norm współżycia społecznego, a nie norm językowych. Wolność, źle i prymitywnie pojęta, jest źródłem chamstwa słownego i obyczajowego, agresji w życiu codziennym. Nie może być społecznego przyzwolenia dla tych zjawisk.<br><br>Nie da się