zatopioną w jej włosach, chodzi od drzwi, do ściany, za którą zamieć szaleje, tam i z powrotem, kołysząc swe szczęście nagłe, ogromne, potężne do czwartej cholery!<br>Ich szczęście wybłysło ze sprawy, którą żyli, i samo w sobie byłoby maleńkie, pospolite. Byłoby może uschło na wierność i zgodne pożycie, gdyby nie rosło z ogromnej przyjaźni i walki, oplecione innymi losami, w szlachetnej jasności idei.<br>W tych rzeczach tak nieuchwytnych i dowolnych trzymajmy się jednak konkretu, trzymajmy się pamiętnika, dosłownie i w streszczeniu, dopóki nie ujrzymy ważniejszej strony opowieści. Bo dla nich samych ich miłość nie była sprawą najważniejszą.<br>Towarzyszka Borzęcka była meldowana