Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Na ziemi wszystko możliwe.
Polek nagle poprosił:
- Pan Staś, pan da zapalić.
Skręcił ogromną bankrutkę, przypalił. Czujne owady przeniosły się jeszcze dalej, aż nad szyny kolei.
- A dokąd ty leciałeś? - spytał pan Staś po jakiejś chwili. Krywko przytomniał wolno. Zakrztusił się dymem, przetarł oczy.
- Pan Staś?
- No?
- Pan pamięta ten rower Kękusia?
- No?
- Był u nas posterunkowy. Złożyli doniesienie.
Pan Staś milczał. U Korsaków znów spadło coś z brzękiem na podłogę.
- Pan zabrał wtedy rower?
- Nie - pan Staś pogładził bliznę na szyi.
- Poszedłem rano, ale roweru nie znalazłem.
- Niech się pan poboży.
- Ty wiesz, że ja nie piję i nie kłamię
Na ziemi wszystko możliwe.<br>Polek nagle poprosił:<br>- Pan Staś, pan da zapalić.<br>Skręcił ogromną bankrutkę, przypalił. Czujne owady przeniosły się jeszcze dalej, aż nad szyny kolei.<br>- A dokąd ty leciałeś? - spytał pan Staś po jakiejś chwili. Krywko przytomniał wolno. Zakrztusił się dymem, przetarł oczy.<br>- Pan Staś?<br>- No?<br>- Pan pamięta ten rower Kękusia?<br>- No?<br>- Był u nas posterunkowy. Złożyli doniesienie.<br>Pan Staś milczał. U Korsaków znów spadło coś z brzękiem na podłogę.<br>- Pan zabrał wtedy rower?<br>- Nie - pan Staś pogładził bliznę na szyi. <br>- Poszedłem rano, ale roweru nie znalazłem.<br>- Niech się pan poboży.<br>- Ty wiesz, że ja nie piję i nie kłamię
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego