Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
A gdzie aperat, Boże ty wszechmocny? - spytała zdezorientowana Babka. Polek bez słowa wszedł do kuchni. Siadł tu na zydlu, podparł dłońmi głowę, przemagając gwałtowne i niezrozumiałe swędzenie oczu.
- Teraz, panie, tylko wąsy potrzebne - rzekł szyderczo listonosz.
- Na razie może stare wróble golić. Bardzo zawiedziony i nie w humorze podszedł do roweru i niegrzecznie kopnął rozbawionego Panfila.
- Do widzenia, pani Linsrumowa.
- Do widzenia, pan Pieślak. Ot i aperat naszemu Polkowi przysłali...
Salisz brodził w rzece przy zakręcie, gdzie woda nie była już tak bystra, gdzie czarne poskręcane ramiona butwiejących karczów cięły spokojny nurt Jaskuli. Salisz ciężko, ze stękaniem pochylał się nad wodą
A gdzie aperat, Boże ty wszechmocny? - spytała zdezorientowana Babka. Polek bez słowa wszedł do kuchni. Siadł tu na zydlu, podparł dłońmi głowę, przemagając gwałtowne i niezrozumiałe swędzenie oczu.<br>- Teraz, panie, tylko wąsy potrzebne - rzekł szyderczo listonosz. <br>- Na razie może stare wróble golić. Bardzo zawiedziony i nie w humorze podszedł do roweru i niegrzecznie kopnął rozbawionego Panfila.<br>- Do widzenia, pani Linsrumowa.<br>- Do widzenia, pan Pieślak. Ot i aperat naszemu Polkowi przysłali...<br>Salisz brodził w rzece przy zakręcie, gdzie woda nie była już tak bystra, gdzie czarne poskręcane ramiona butwiejących karczów cięły spokojny nurt Jaskuli. Salisz ciężko, ze stękaniem pochylał się nad wodą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego