zmierzchu w dzwony, gdyż zza pobliskiej Wisły, jak kret spod ziemi, idzie niewidzialny car ze swoimi pułkami.<br> On, pomylony Urban, ucieka w łąki i przebywa w nich jak Chrystus czterdzieści dni i nocy.<br> I nie je nic, ani chleba, ani mięsa, ani ryby, tylko wygrzebane z ziemi, suszone na słońcu, rozcierane kamieniami korzonki, z których wypieka korzonkowe podpłomyki.<br> Żyje w tej łące i łąka jest mu matką, ojcem i żoną, która go przegnała z domu, i człowiekiem, i bogiem.<br> Żyje w niej i z niej i modli się do niej, śpiewa jej litanie układane z podbiału i skrzypu, z dzikiego czosnku