ulicę Niezapominajek, <br>straciliśmy inżyniera Kopcia z oczu. Niebawem wjechaliśmy <br>na samogrający most, który tym razem odegrał na trąbkach <br>marsza muchomorów.<br><br>Pan Kleks, chcąc widocznie wypróbować swoje nowe dziurki <br>w nosie, wtórował mostowi nucąc melodię przez nos.<br><br>Gdy dojechaliśmy do placu Czterech Wiatrów, było już <br>zupełnie ciemno, dlatego też pan Kleks rozdał nam płomyki <br>świec, które przechowywał w kieszonce od kamizelki, <br>i w ten sposób dotarliśmy wreszcie późnym wieczorem <br>do naszej Akademii.<br><br>W domu czekała nas przykra niespodzianka.<br><br>Wszystkie pokoje, sale, pomieszczenia i przejścia opanowane <br>były przez muchy.<br><br>Nieznośne te owady, korzystając z nieobecności domowników, <br>wdarły się przez otwarte okna do wnętrza