Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
buławą giąć się musieli wojewodowie i komesi.
- Wybacz, wielmożny - mruknął strażnik, kłaniając się nisko. Drugi szarpnął zasuwę w drzwiach, pchnął je lekko, by Doron mógł wejść do środka.
W sporej sali na stojących pod ścianą ławach spało kilku niewolników, w każdej chwili gotowych poderwać się do służby. Trzy kaganki ledwie rozjaśniały panujący w izbie mrok.
Doron przeszedł przez pomieszczenie. Żaden z rabów nie podniósł nawet głowy; spali mocno, a obudzić ich mogły tylko wrzaski pełniącego służbę podczaszego. W jego komnacie, znacznie mniejszej niż pierwsza, stała tylko ława i dwa twarde stołki. Podczaszy trzymał w ręku dzbanek piwa. Gdy zobaczył wchodzącego Dorona
buławą giąć się musieli wojewodowie i &lt;orig&gt;komesi&lt;/&gt;.<br>- Wybacz, wielmożny - mruknął strażnik, kłaniając się nisko. Drugi szarpnął zasuwę w drzwiach, pchnął je lekko, by Doron mógł wejść do środka.<br>W sporej sali na stojących pod ścianą ławach spało kilku niewolników, w każdej chwili gotowych poderwać się do służby. Trzy kaganki ledwie rozjaśniały panujący w izbie mrok.<br>Doron przeszedł przez pomieszczenie. Żaden z rabów nie podniósł nawet głowy; spali mocno, a obudzić ich mogły tylko wrzaski pełniącego służbę podczaszego. W jego komnacie, znacznie mniejszej niż pierwsza, stała tylko ława i dwa twarde stołki. Podczaszy trzymał w ręku dzbanek piwa. Gdy zobaczył wchodzącego Dorona
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego