wcale. Przeistoczył się w bałwana ze śniegu i wesoło <br>podśpiewywał:<br><br> <br> Jedzie mróz, jedzie mróz, <br> Wiezie śniegu cały wóz!<br><br> <br>Pomyślałem, że pan Kleks odmroził sobie rozum, dlatego <br>też wziąłem czajnik z wrzątkiem i wylałem <br>całą jego zawartość na głowę pana Kleksa.<br><br>Śnieg natychmiast stopniał, znowu się ociepliło i pan <br>Kleks zaczął rozkwitać.<br><br>Naprzód wypuścił liście, potem pączki, aż <br>wreszcie cała jego głowa i ręce pokryły się <br>pierwiosnkami. Zrywał je z siebie i zjadał z apetytem, <br>przyśpiewując:<br><br> <br> Gdy się kwiatków dobrze najem, <br> Wrzesień znów się stanie majem.<br><br> <br>Po chwili jednak stracił humor, gdyż pszczoły, zwabione <br>kwiatami na głowie pana Kleksa, obsiadły go ze