lasy, może<br>Szczerby gór wyraziste, parujące morze?<br>Inny w spalin zaduchu waży: wziąć rodzinę, zawieźć<br>W plastry pasiek buczących, między gruszki, na wieś?<br><br>Kipią źródła rodzinne - islandzkie gejzery,<br>Starsi w niebo się <orig>skrzydląc</>, młodsi - w termitiery.<br>Tutaj grzyby po borach, ciężka od ros łąka,<br>Tam, co życie przydarzy. Lecz miła rozłąka<br>Lilak mrowiem zdumiewa, przecie nie ma kiści,<br>Tyle dymu w swym czubie, co ród nienawiści.<br><br>A po kioskach już giną smaczne papeterie,<br>Na urlopy - sążniste. Tiulowe na ferie.<br>Czy już znają swą przyszłość: powiędłych w eksilu,<br>Bo epistolografów mamy tych "ex'' ilu?<br>Tak się w śmierć wybieramy - co śmiertelny powie