Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
i sięgała mi do ramienia. Uśmiechała się tylko do mnie (tak mi się przynajmniej wydawało), a robiła to ściągając górną wargę i przymrużając oczy. Swoie poranne igraszki i zaczepki przeplatała wesołym poszczekiwaniem i paru liźnięciami. Potem podskakiwała i opadała na wyciągnięte przednie łapy, warknięciami zachęcała mnie do zabawy i tak rozmawialiśmy z sobą językiem dla nas tylko zrozumiałym. Goniliśmy się po ogrodzie, a gdy rzucałem jej patyki, przynosiła je z powrotem w takich podskokach, z taką zalotnością i wdziękiem, że mimo woli nasuwało się porównanie z Poliną.

Do Nory przychodził w konkury wielki czarno-szary dog z sąsiedztwa, Neptun. Był bardzo
i sięgała mi do ramienia. Uśmiechała się tylko do mnie (tak mi się przynajmniej wydawało), a robiła to ściągając górną wargę i przymrużając oczy. Swoie poranne igraszki i zaczepki przeplatała wesołym poszczekiwaniem i paru liźnięciami. Potem podskakiwała i opadała na wyciągnięte przednie łapy, warknięciami zachęcała mnie do zabawy i tak rozmawialiśmy z sobą językiem dla nas tylko zrozumiałym. Goniliśmy się po ogrodzie, a gdy rzucałem jej patyki, przynosiła je z powrotem w takich podskokach, z taką zalotnością i wdziękiem, że mimo woli nasuwało się porównanie z Poliną.<br><br>Do Nory przychodził w konkury wielki czarno-szary dog z sąsiedztwa, Neptun. Był bardzo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego