się chwilę:<br>- Zaraz, przed dziewiątą chyba? Tak, na pewno przed dziewiątą, bo to było przed samą prawie burzą.<br>- I co mówił? Gdzie go pan spotkał?<br>- Na Trzeciego Maja. Szedłem z kolegami, z Kosseckim, Szymańskim.<br>Kotowicz machnął niecierpliwie ręką:<br>- To nieważne! Ale co mówił, co mówił?<br>- Nic. Wcale ze sobą nie rozmawialiśmy. Szedł z jakimiś obcymi ludźmi.<br>- Z kobietami?<br>- Nie, z mężczyznami. Dwóch chyba było. Nie wiem nawet, czy nas zauważył. Raczej nie. Pan wie, jak jest wieczorem na Trzeciego Maja. Tłok, ciemno...<br>Kotowicz wpatrywał się w niego badawczym, sondującym spojrzeniem. Ufał sile i wymowie swego wzroku. Był pewien, że żadne kłamstwo