cierpi na tym specjalnie nasz rodzinny seks. Tak jakby Małgosina klątwa była rzeczywiście selektywna i mój sisior nadal miał misję uszczęśliwiania wiernej mi małżonki. Katowany za dnia, upokarzany w gabinetach lekarskich, nocą sprawuje się całkiem nieźle. Wtedy to, w świadomości zagrożenia bezpłodnością, gdy sądzimy, że to już kres naszego radosnego rozmnażania się i czekamy na wyniki kolejnej analizy nasienia, zostaje poczęta Ania.<br>Małgosia oczywiście wiedziała, że załapałem jakąś infekcję, i widziała, jak się z tym męczę. No, ale przecież całego anielskiego tropu jej nie zdradzałem, bo jestem w końcu facetem. Trudno, skoro piętnaście lat temu we wspaniałym barokowym kościele, przed złocącym