co czyni, silna dziewczyna uniosła nieruchomego Adasia, który jej leciał przez ręce, i dźwigała go z nadludzkim trudem. Tuż przed domem zaczęła krzyczeć: "Na pomoc! Na pomoc! Zabili Adasia!" Dalszego ciągu nocnej awantury nie mogła opowiedzieć, zamieszanie bowiem uczyniło się straszliwe. Siedmiu epickich poetów miałoby zajęcie na siedem lat.<br>Adaś rozmyślał od dwóch dni nad tym wszystkim nie zważając na ciężar sromotnie skrzywdzonego siedliska myśli.<br>"... Zdawało mi się, że jestem chytry, a on był chytrzejszy. Musiał mnie widzieć, chociaż mnie się wydawało, że jestem niewidzialny, albo też ostrzegło go zbudzone nagle ptaszysko. Zaczaił się. Nie wiedząc, kto go podchodzi, walnął mnie