do poduszki i prześcieradła przez Frau Welke, gospodarującą w "ich" willi. Odtąd, niespodziewanie dla siebie samego Kolumb "zdziecinniał", jak twierdzi Robert, i jął gwałtownie na prawo i lewo przeprowadzać akcje rewindykacyjne. W bocznym, nieczynnym basenie portu stały już liczne barki, trzy gdańskie kutry portowe, dwa rybackie szkunery. Frau Welke jęła rozpaczać nad brakiem poduszek, Robert groził, że całe przedsiębiorstwo runie.<br>Jednak okazało się, że właśnie Kolumb zabezpieczył im "spokojną" egzystencję.<br>Mianowany w miesiąc po zdobyciu "Pułkownika Koca", londyński oficer łącznikowy najpierw długo przyglądał się im z daleka, wreszcie sądząc, że ma do czynienia z agendą Rządu Tymczasowego, zastawił na nich sidła