wyrwalibyśmy je z zawiasów. W dole, pod częściowo rozkopanym większym grobowcem, w pobliżu wejścia do atelier, coś się miotało.<br>- Światło...! - krzyknęła Alicja rozdzierająco.<br>Pan Muldgaard wyszarpnął z kieszeni latarkę elektryczną. Blask potężnego reflektora padł na Pawła pozbawionego nogi, szarpiącego się jakoś dziwnie blisko ziemi. Zosia rzuciła się ku niemu z rozpaczliwym jękiem.<br>- Nie wchodź na to!!! - wrzasnął Paweł. - O rany Boga, spodnie mi się podrą!!!<br>Zatrzymaliśmy się w ostatniej chwili, żeby nie wpaść na niego i na to coś, co się pod nim załamało. Paweł tkwił jedną nogą w głębokiej dziurze, przykrytej deskami, które, połamane, sterczały wokół. Pod drugą nogą łamała