Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
do gardła. Zerwali się na równe nogi. Jęli uciekać, jakby ogień smalił im pięty. Umykali przez step w stronę mostu kolejowego na rzece. Biegli oglądając się za siebie, pożar był jeszcze daleko, ale podsycany wiatrem posuwał się wyraźnie, kłęby dymu pęczniały, rosły, biegły w górę i wszerz po stepie za rozprzestrzeniającym się ogniem.


Przy moście i na budowie powstał zgiełk i zamieszanie. Wszyscy rzucili robotę, ludzie w przerażeniu pokazywali gęstniejący, czarny i skłębiony horyzont. Ogłupiały robotnik pociągał za świstawkę walca parowego, która buczała przeraźliwie. Jaśka w trwodze poszukiwała chłopców. Kiedy nadbiegli zziajani przez most, oberwali solidnie po tyłku. Kilku robotników pospieszyło
do gardła. Zerwali się na równe nogi. Jęli uciekać, jakby ogień smalił im pięty. Umykali przez step w stronę mostu kolejowego na rzece. Biegli oglądając się za siebie, pożar był jeszcze daleko, ale podsycany wiatrem posuwał się wyraźnie, kłęby dymu pęczniały, rosły, biegły w górę i wszerz po stepie za rozprzestrzeniającym się ogniem.<br><br><br>Przy moście i na budowie powstał zgiełk i zamieszanie. Wszyscy rzucili robotę, ludzie w przerażeniu pokazywali gęstniejący, czarny i skłębiony horyzont. Ogłupiały robotnik pociągał za świstawkę walca parowego, która buczała przeraźliwie. Jaśka w trwodze poszukiwała chłopców. Kiedy nadbiegli zziajani przez most, oberwali solidnie po tyłku. Kilku robotników pospieszyło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego