Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
żegnali.
- No... sam jeszcze w to nie wierzę - przytaknął. - Trawka...
- Co?
- Malujesz ten obraz dla Belowskiego - uważnie spojrzał jej w oczy.
- No coś ty? Nie, chyba nie... nie wiem. Ale nie, na pewno nie. Przecież to zboczeniec... - odpowiedziała z wahaniem i zniknęła za drzwiami.
"Nie, nie! Pewnie, że namaluje!" - pomyślał rozsierdzony. Za oknem zapadła noc. Północne zwiesiły łby i rozłożyły się na całym niebie. Deszcz nie ustawał. Zygmunt też poczuł się śpiący.
Sen wciągnął go w siebie tak szybko, że nie zdążył nawet pomyśleć o koszmarach, zmorach, Północnym. I gdy do pokoju weszła matka z przygotowaną kolacją i wezwanym lekarzem, zastała
żegnali.<br>- No... sam jeszcze w to nie wierzę - przytaknął. - Trawka...<br>- Co?<br>- Malujesz ten obraz dla Belowskiego - uważnie spojrzał jej w oczy.<br>- No coś ty? Nie, chyba nie... nie wiem. Ale nie, na pewno nie. Przecież to zboczeniec... - odpowiedziała z wahaniem i zniknęła za drzwiami.<br>"Nie, nie! Pewnie, że namaluje!" - pomyślał rozsierdzony. Za oknem zapadła noc. Północne zwiesiły łby i rozłożyły się na całym niebie. Deszcz nie ustawał. Zygmunt też poczuł się śpiący.<br>Sen wciągnął go w siebie tak szybko, że nie zdążył nawet pomyśleć o koszmarach, zmorach, Północnym. I gdy do pokoju weszła matka z przygotowaną kolacją i wezwanym lekarzem, zastała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego