przy moim podopiecznym, od którego dzielić mnie będą zaledwie trzy kondygnacje. Jak to jednak często bywa z podobnymi, słusznymi w intencji założeniami, dopiero po "którymś tam" uświadomiłem sobie, że samotnemu Serioży być może nieobecność moja nie pozwala zasnąć i oświadczyłem Julkowi, że muszę go pozostawić samego "Pod Kogutem".z nim rozstać: <br>- Jak to musisz już iść? Dokąd? - zapytał przyjaciel z dezaprobatą. <br>- Przecież mówiłem ci, że nocuję na górze, u Butieniewów, bo rodzice Serioży wyjechali. <br>- Więc co to za powód, żebyś ty, starszy człowiek, wdrapywał się na górę do niego? Jeżeli nie może być sam, to niech jaśnie hrabicz raczy zejść do