biedy, nie przyjdą i nie poproszą o pomoc. Agatka przychodzi do szkoły zaniedbana. W szkole trudno ukryć, że ktoś ma wszy, że nosi ciuchy zebrane przez nauczycieli, że inaczej, bo agresywniej, się zachowuje. Agatka nawet nie je, jak inne dzieci, bo nieprzyzwyczajona do jogurtów i owoców, po zdrowych posiłkach dostaje rozstroju żołądka. Pedagog ze szkoły przy ul. Grottgera przyznaje, że nie da się tego wszystkiego ukryć, ale i nie ma po co ukrywać. Jak robi się tajemnice, to jest jeszcze gorzej. Tym bardziej że Agatka to nie jedyne dziecko z takiej rodziny w tej szkole. Na 260 dzieci uczących się w szkole