Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 09.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
Dubrowce. Przy nas gdzieś dzwonili, ale nikt nie chciał z nimi rozmawiać.
Gdy nie było żadnej odpowiedzi z rządu, zabronili nam pić wodę. Dorośli i dzieci musieli pić mocz. Dyrektorka szkoły dzwoniła do władz, ale nikt - nawet Dzasochow - nie podnosił słuchawki. W nocy terroryści mówili, że jeśli kontakt zostanie zerwany - rozstrzelają 10 ludzi. Straszyli, żebyśmy modlili się do Allacha, bo niczego dobrego nie będzie.
Przeżyłam, bo z jeszcze jedną kobietą miałam dla nich coś ugotować w kuchni. Kiedy nasi zaczęli szturm - zostałam. Ta druga kobieta pobiegła do sali gimnastycznej. Zabił ją granat. Dzieci krzyczały: "nie strzelajcie", ale było już piekło...

s
Dubrowce. Przy nas gdzieś dzwonili, ale nikt nie chciał z nimi rozmawiać.<br>Gdy nie było żadnej odpowiedzi z rządu, zabronili nam pić wodę. Dorośli i dzieci musieli pić mocz. Dyrektorka szkoły dzwoniła do władz, ale nikt - nawet Dzasochow - nie podnosił słuchawki. W nocy terroryści mówili, że jeśli kontakt zostanie zerwany - rozstrzelają 10 ludzi. Straszyli, żebyśmy modlili się do Allacha, bo niczego dobrego nie będzie.<br>Przeżyłam, bo z jeszcze jedną kobietą miałam dla nich coś ugotować w kuchni. Kiedy nasi zaczęli szturm - zostałam. Ta druga kobieta pobiegła do sali gimnastycznej. Zabił ją granat. Dzieci krzyczały: "nie strzelajcie", ale było już piekło...<br><br>&lt;au&gt;s
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego