to, że znów zapowiada się upał. Ale teraz, w tej godzinie przedświtu, w naszym pokoju było całkiem zimno, a my, zamiast zwyczajnie przytulić się do siebie, okrywszy się ciepłą kołdrą, siedzieliśmy w grubych swetrach i patrzyliśmy na siebie z półdystansu, czekając na kolejną rundę nie dającej się od paru dni rozstrzygnąć walki. Dokładniej - ja patrzyłem, ona zaś unikała mojego wzroku. Była przykryta pod brodę, obejmowała kolana ramionami i najwyraźniej odpływała ode mnie w rejs snu.<br>- Dobranoc, dziewczyno z Ipanemy...<br>Nie otwierając oczu podniosła rękę, poszukała mojej twarzy i przeciągnęła mi paznokciem po policzku.<br>- Dlaczego tak? - spytała uśmiechając się, jakby do myśli