Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
Skoro dąb zasłania słońce, cóż pomoże zerwać żołądź? Trzeba zrąbać pień. Podkopać korzenie. Runie - wszystkie żołędzie posypią się na ziemię. Byle wytrwale podrywać dalej! Nie ustawać w pracy. Stać się samemu toporem. Odszlifować nienawiść jak ostrze, czuwać, by się nie stępiła.
Rozżarzoną igłą bólu powróciła myśl o Czen. Maleństwo! Taka roztropna! O wszystkim chciała wiedzieć, a nie wiedziała o takiej prostej rzeczy, że tylko Chińczycy karzą winowajców samobójstwa. Chińskie prawo białych nie dotyczy. Biali sobie z niego kpią. I komuż przyjdzie do głowy karać mordercę maleńkiej Chinki?
Do rana przesiedział w kucki.
Rano stawił się na robotę sztywny, oschły, powszedni. Wieczorem
Skoro dąb zasłania słońce, cóż pomoże zerwać żołądź? Trzeba zrąbać pień. Podkopać korzenie. Runie - wszystkie żołędzie posypią się na ziemię. Byle wytrwale podrywać dalej! Nie ustawać w pracy. Stać się samemu toporem. Odszlifować nienawiść jak ostrze, czuwać, by się nie stępiła.<br>Rozżarzoną igłą bólu powróciła myśl o Czen. Maleństwo! Taka roztropna! O wszystkim chciała wiedzieć, a nie wiedziała o takiej prostej rzeczy, że tylko Chińczycy karzą winowajców samobójstwa. Chińskie prawo białych nie dotyczy. Biali sobie z niego kpią. I komuż przyjdzie do głowy karać mordercę maleńkiej Chinki?<br>Do rana przesiedział w kucki.<br>Rano stawił się na robotę sztywny, oschły, powszedni. Wieczorem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego