Ze swoimi rodzicami umówili się przy czerwonym szlaku w bacówce na Maciejowej. Gdy o 16.20 młodzieńców jeszcze nie było w schronisku, rodzice powiadomili GOPR. Ratownicy, nie lekceważąc zgłoszenia rozpoczęli patrole na szlakach. Szczęśliwie o 18.00 chłopcy pojawili się na kwaterze w Rabce. Jak się okazało, turystom zabrakło nieco roztropności i na Turbaczu weszli, jak planowali, na czerwony szlak, lecz poszli w przeciwnym kierunku. Zamiast do Rabki - trafili przez Lubań do Szlembarku. Podobnie jak w poprzednim przypadku, poza emocjami nie doszło do żadnego zagrożenia. Jednak przy złych warunkach pogodowych odrobina niefrasobliwości w górach - nawet pozornie bezpiecznych - może być groźna. Warto