Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
moją wyobraźnią, która kładła się niepostrzeżenie jak obłok na wszystkie dni mojego życia. Jeszcze nie tak dawno porównywałem ją z Nataszą Rostową. Jeszcze nie tak dawno wracając ze szkoły włóczyłem się po Wielkiej Wasilkowskiej, żeby ją spotkać. Byłem zaczarowany powabem jej zmiennych nastrojów, poetycznością, dziewczęcym marzycielstwem... Leonid, "piekielnie mądry" barbarzyńca, roztrzaskał jak porcelanową wazę jej delikatny wewnętrzny świat. Przemknął mi przez myśl modny banalny wiersz Sully Prudhomme'a: "N'y touchez pas, elle est brisée..." "Nie troń jejo, ana razbita..." - deklamowała niegdyś Polina. Tak, Leonid podciął jej skrzydła, pozbawił ją owego nieuchwytnego wdzięku, którym czarowała, gdy ukazywała w uśmiechu swój krzywy ząbek. Trudno
moją wyobraźnią, która kładła się niepostrzeżenie jak obłok na wszystkie dni mojego życia. Jeszcze nie tak dawno porównywałem ją z Nataszą Rostową. Jeszcze nie tak dawno wracając ze szkoły włóczyłem się po Wielkiej Wasilkowskiej, żeby ją spotkać. Byłem zaczarowany powabem jej zmiennych nastrojów, poetycznością, dziewczęcym marzycielstwem... Leonid, "piekielnie mądry" barbarzyńca, roztrzaskał jak porcelanową wazę jej delikatny wewnętrzny świat. Przemknął mi przez myśl modny banalny wiersz Sully Prudhomme'a: "N'y touchez pas, elle est brisée..." "Nie troń jejo, ana razbita..." - deklamowała niegdyś Polina. Tak, Leonid podciął jej skrzydła, pozbawił ją owego nieuchwytnego wdzięku, którym czarowała, gdy ukazywała w uśmiechu swój krzywy ząbek. Trudno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego