pięściami, rozeźlił się srogo. Napinając mięśnie, rozerwał powrozy jak nitki, porwał oślą szczękę, która leżała nie opodal na ziemi, i natarł z furią na gnębicieli. Sierdził się i miotał jak opętaniec, waląc na odlew to w prawo, to w lewo, a ktokolwiek nawinął mu się pod rękę, padał trupem z roztrzaskaną głową. Filistynów ogarnęła zgroza i wśród nieludzkiego wycia rzucili się w popłochu do ucieczki. Gwałtownik skorzystał z zamieszania, by uśmiercić jak najwięcej wrogów i zabił tysiąc Filistynów.<br>Samson niepomiernie był z siebie zadowolony; wracając do swego górskiego legowiska, nucił wesoło do rytmu kroków: <br>Paszczęką oślą, <br>Szczęką źrebca oślic <br>Zgładziłem ich